piątek, 9 listopada 2012

Sylwetka idealna




    Obserwując fora internetowe oraz serwisy społecznościowe, a także przysłuchując się rozmowom znajomych i nieznajomych, dochodzę do wniosku, że  początek XXI w. to czas, kiedy walczą ze sobą dwie frakcje kobiet: szczupłe i pulchne. Nie mam tu namyśli przypadków, kiedy nadmiar lub niedobór kilogramów jest niebezpieczny dla zdrowia. W takiej sytuacji nie mówimy o względach estetycznych, tylko w pierwszej kolejności należy troszczyć się o zdrowe takich osób. 
    Wracając do estetyki, mam wrażenie, że kobiety zamiast cieszyć się, że świat jest różnorodny, uwielbiają dowartościowywać się lub wyładowywać swoje frustracje przejaskrawiając wady osób skrajnie różniących się od nich wyglądem. Trwa kampania niewybrednych epitetów, wśród których "wieloryb"i "suchar" są jednymi z łagodniejszych określeń. Wprawia mnie to w niemałe zdziwienie.  Zamiast korzystać z tego, że współcześnie moda daje nam ogrom możliwości do podkreślania atutów niemal każdej sylwetki, a półki sklepowe uginają się od kosmetyków dla kobiet w każdym wieku i rozmiarze, zamiast polubić siebie i z życzliwością patrzeć na innych, szukamy szpilki, którą możemy wbić w przeciwnika- inną kobietę.
    Szczególnie atakowane są modelki. Pod zdjęciami zamieszczanymi w internecie opinie znacznej części czytelniczek skupiają się nie na prezentowanych przez modelki ubraniach, czy produktach, ale na ich chudości. Szczególnie głośno zwraca się uwagę na aspekt zdrowotny oraz na fakt, że taka chudość jest według niektórych nieestetyczna. Jeśli chodzi o problem zdrowotny to zgadzam się w 100 % - nikt nie powinien chodzić głodny i niedożywiony. Jednak wiele modelek choć trudno to sobie  wyobrazić odżywia się zupełnie normalnie. Istnieje coś takiego jak genentyczne predyspozycje. Wszyscy znamy choć jedną osobę, która, nawet jeśli chce przytyć, ma z tym problem. Modeling jest specyficznym zawodem; często dziewczyny i chłopcy zarabiający w ten sposób zostali zauważeni na ulicy. Nie spodziewali się, że mają takie predyspozycje.
    Skauci szukają osób z potencjałem, którego podstawą jest nie tylko uroda, ale i wzrost oraz naturalnie szczupła budowa ciała. Warto brać ten fakt pod uwagę uogólniajac, że modelka to anorektyczka, czy bulimiczka. To bardzo poważne choroby, trzeba  mieć dobre rozeznanie oraz niemałą wiedzę medyczną, aby je u kogoś diagnozować.
    Problemem współcześnie bogatych i średnio zamożnych społeczeństw jest nadwaga. To ona jest przyczyną wielu zgonów. Choroby związane z nadmiernym odchudzaniem się bardzo poważne, jednak skala tego zjawiska jest nieporównywalnie niższa.
    Kwestia estetyki. De gustibus non est disputandum* Nawet nie podejmę się oceny, co jest bardziej estetyczne: szczupła sylwetka, czy kobiece krągłości.
Przysłowia mądrością narodu i każda potwora znajdzie…., tylko musi najpierw akceptować siebie, ale to już zupełnie inny temat:)
    Wzrok to tylko narząd zmysłu. Kreując własny wizerunek, świadomie lub nie, manipulujemy tymi, którzy nas zobaczą. Jest mnóstwo sposobów na odwrócenie uwagi od tego, czego nie chcemy pokazać (nie tylko wizualnych).
Pozostaje przecież też zapach, słuch, dotyk, smak. Zagalopowałam się:)
   Jedyne co jest według mnie niepotrzebne to brak kultury wobec „sucharów”. Zaraz założę związek obrony praw chudzielców:D Ale poważnie, nie widzę różnicy między zwracaniem uwagi  przy innych ludziach na temat wylewania się tłuszczu spod ubrania, a niewybrednymi komentarzami o wystających kościach i chudości. Niektórzy nie mogą schudnąć, a  inni nie przybywają na wadze lub akceptują siebie bez udawania. Rzadko to sobie uświadamiamy, choć to takie oczywiste!
   To prawda, że osobie, która jest pół życia na diecie, w głowie się nie mieści, że to może zepsuć nastrój lub obrazić, ale znam wiele pięknych kobiet i wspaniałych mężczyzn, którzy chcieliby przytyć, by  wyglądać bardziej męsko/kobieco. Zamiast cieszyć się, że mogą jeść, co chcą i w każdych ilościach, mają kompleksy. Okrutna przewrotności ludzkiego umysłu:) To tak jak prostujemy wiecznie kręcone włosy i kręcimy proste.

    Zanim znów zobaczę komentarze, że "facet nie pies, kości nie zje, ale też nie sikorka słoniną się nie naje", zwróćcie uwagę na fakt, że niejeden się rzucił na kości i słoninkę,a niejeden się rzuci w przyszłości:)
    Zabawni też bywają panowie. Moja przyjaciółka, piękna, bardzo szczuplutka dziewczyna, miała ciekawą przygodę. Poszła ze znajomymi do klubu, jakiś pan trzy razy proponował jej drinka. Nie miała ochoty. Kiedy grzecznie, ale kategorycznie odmówiła, pan powiedział: I tak jesteś dla mnie za chuda.
    Tak to właśnie jest podwójne poczucie estetyki. Dotyczy to także pań, które negatywnie komentują z domowego zacisza zdjęcia modelek. Mam nieodparte wrażenie, że gdyby w przydomowym oczku wodnym złapały złotą rybkę, zamieniłyby się chętnie na figury z tymi „sucharami”. Może się mylę:)
      Jest to też pewna sprawiedliwość dziejowa. 100 lat temu bardzo szczupłe panny kompletnie nie miały powodzenia, zagrożone były staropanieństwem, które było ówcześnie jednym z gorszych i mniej akceptowanych społecznie scenariuszy życiowych. Kanon piękna mamy, jaki mamy. Powodzenie zadbanych na współczesną modłę kobiet ma również antropologiczne uzasadnienie. Kiedyś to szerokie biodra gwarantowały przetrwanie gatunku, dziś( upraszczając) gwarantuje je zaradność. Jeśli kobieta jest zadbana,  dobrze sobie radzi także finansowo, oznacza to, że da radę nie tylko urodzić, ale wychować i wykształcić potomstwo.
    Wyznaczniki piękna stopniowo się zmieniają.  Naturalnie  chcemy za nimi nadążyć. Niczym nie różnimy się w tej kwestii od naszych przodków. Oby ze świadomością własnych ograniczeń. Mam nadzieję, że  się opamiętamy i nie będzie to oznaczało zapomnienia w dążeniu do ideału posągowego, czy "photoszopowego". Pozostaję z tą nadzieją, życząc Wam każdego dnia patrzenia z miłością na Siebie i Swoje ciało.











PS. Dla moich przyjaciół i znajomych. Artykuł to nic osobistego, nadal możecie nazywać mnie patyczakiem z rodziny patyczaków, bo takie są fakty i one mnie cieszą :D
Zapraszam do komentowania


Agata patyczak (rodzinnie)


* o gustach się nie dyskutuje



7 komentarzy:

  1. A ja mam wrażenie, że początek XXIw to pierwszy od dawna okres w historii (przynajmniej europy i jako takiego zachodu) gdy właśnie nie za bardzo jest z kim walczyć. Żadnej wojny nic. Może ludzie tego potrzebują? Nie tylko walczą ze sobą „chudzi” z „grubymi” ale przecież starzy z młodymi, wierzący z niewierzącymi, zwolennicy szczepionek i jej przeciwnicy, itd. Szczególnie teraz kiedy można tak anonimowo atakować „przeciwników”. Moim zdaniem obecny natłok informacji doprowadził społeczeństwa na skraj niepewności. „Kim jestem?”, „Po co żyję?” Trzeba znaleźć jakieś potwierdzenie własnej wartości, właśnie albo poprzez podążanie za trendami albo atakowanie ich. Jeśli spełniam normy to mam poczucie, że jestem w porządku. Jeśli ich nie spełniam to mam poczucie, że atakując je działam w słusznej sprawie. Tzn. gdyby pogodzić się z tym, że nie pasuje do świata to co zrobić? Wyobrażam sobie wielkie puzzle i jeden kawałek, który nie pasuje do reszty i ma świadomość, że jak nie znajdzie dla siebie miejsca to znajdzie się w koszu. Społeczeństwo podejrzewam jest jak miliony takich kawałków, każdy próbuje się gdzieś wcisnąć. Dla mnie te wszystkie „walki” są przede wszystkim procesem nastawionym na budowanie więzi (przynajmniej część obrazka pasuje do siebie :P). Zrzesza się grupa podobnych do siebie i mając wroga spaja się. Myślę, że temat, który poruszasz dotyczy dużo szerzej problemu jaki spotyka obecne społeczeństwo. Brak jasno określonych celów, wrogów, przyjaciół, itd.

    A propos wbijania „szpilek” pamiętajmy, że łatwiej jest werbalnie kogoś atakować niż spojrzeć prawdzie w oczy. Naiwne jest myślenie, że ludzie zaczną nagle pracować nad sobą zamiast po prostu obrażać innych. A jednak wiele z dziewczyn pracujących w modelingu, które wyglądają super naprawdę muszą ciężko pracować żeby ten wygląd utrzymać i wiele rzeczy poświecić. To trochę tak jakby ktoś wyzywał profesjonalnego boksera bo jest umięśniony, i to praca fizyczna i to, tylko co innego się ćwiczy.

    Myślę (a może mam nadzieję?), że jakby kilka „hejterek” się zastanowiło jak to jest być postrzeganą głównie przez pryzmat wyglądu z zerowym zainteresowaniem osobowością to by się w język ugryzły. Ops a może właśnie tak są postrzegane? Hm gruba dziewczyna to nawet nie warto z nią gadać, żaden facet się nie zainteresuje? A w drugą stronę? Zajebista laska, chętnie bym ją przeleciał... ale czy coś więcej? Moim zdaniem wygląd może utrudniać budowanie głębokich relacji. Fajnie jest być adorowaną ale czy fajnie jest jak jedyną wartość dla innych masz kiedy wyglądasz? Młodzi jesteśmy krótko to dosyć pesymistyczna wizja, w której po skończeniu kariery ma być tylko gorzej? Jak krótkowzroczne jest to...

    Gruba czy chuda, jeśli nie reprezentujesz sobą nic ponadto to faktycznie masz problem. A jeśli coś się poza wyglądem kryje w Tobie ciekawego to trzeba to po prostu zacząć eksponować, żyjemy w świecie gdzie liczy się to jak się zaprezentujesz. W pełni zgadzam się w tym temacie z przedmówczynią. Mógłbym się pospierać na temat etyczności maskowania swoich wad ale to może przy innej okazji ;).

    Fajny blog :). Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Najważniejsze to nie robić problemu z tego, jaką się ma sylwetkę, akceptować siebie, wtedy jest się atrakcyjnym tak naprawdę, może to banał, ale warto go powtarzać:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nasze życie jest tym,czym czynią je nasze myśli.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo dziękujemy za komentarze. Z przyjemnością stwierdzam, że odwiedzaja nas osoby, które czuja "nasze klimaty". Juz wkrótce nowe posty. Zapraszamy:)
    Agata

    OdpowiedzUsuń
  5. Widzę, że pojawił się kolejny blog o tej tematyce! Ja również pracuję jako modelka i prowadzę bloga opisującego modeling "od kuchni". Zapraszam w wolnej chwili ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Z przyjemnością zajrzymy. Pozdrawiamy:)

    OdpowiedzUsuń